... co wiodłoby nas na manowce? Czy wszystkie drogi naprawdę prowadzą do celu? Niektórymi idzie się przed siebie, aż po bezdroża i - cudne manowce, jak w wierszach i piosenkach Edwarda Stachury oraz jego prozie pisanej własnym życiem. Sięgnęło po nią kino, zamieniając na filmowe obrazy powieść "Siekierezada albo zima leśnych ludzi" (z której fragment w poprzednim poście)
Miejsce i czas opowieści jest krainą osobną, przystankiem dla wędrowca na szlaku piękna i prawdy. Jak sugeruje tytuł, to zimowy epos, przeniknięty poetyką mitu. I jak każdy mit, utrwala się w recepcji i odniesieniach, a zimową aurę za oknem można uznać za punkt wyjścia - bo czemuż by nie? Więc z tego punktu kolejny krok - wyjście do biblioteki. (Jak widać, mimo braku dostępnego linku do tekstu, sytuacja nie jest bez wyjścia:)
Przez asocjację brzmieniową z Siekierezadą (ale nie tylko z tego powodu), nasuwa się tytuł innego dzieła, w konwencji filmowej opowieści i poetyce epopei. Tu: miłość, krew i droga środkiem tajgi wyrąbywana ku gwieździe Polarnej. Zbiegiem okoliczności, film powstał siedem lat przed ekranizacją "Siekierezady" przez Witolda Leszczyńskiego i siedem po ukazaniu się powieści Stachury. Okoliczności być może nieprzypadkowo zbiegają się w tendencję estetyczną i filozofię opisu rzeczywistości i czasu. Innego jednak w sposobie i wyrazie dla kina radzieckiego - co jest również znaczące. Andriej Konczałowski w 1978 roku wyreżyserował według własnego scenariusza dwuczęściową, dziś zapomnianą "Syberiadę" - epicki film z Nikitą Michałkowem w roli głównej. Te dwa nazwiska to tropy dla zainteresowanych kinematografią (naprawdę dobrą!), a "Syberiadę" dla doznań estetyczno - edukacyjnych można obejrzeć, co prawda w oryginalnej, rosyjskiej wersji językowej, tu:
https://www.youtube.com/watch?v=6P5Nf7xzXS0
Gdyby ułożyć, jeden za drugim, wszystkie dni od minionej zimy, powstałaby ścieżka czasu, przez który przeszliśmy suchą stopą. Bo każdy z nas unosił się nieco ponad powierzchnią zdarzeń. Zawsze jest przecież jeszcze "coś więcej" i balans na równoważni zegarowych wskazówek zależy od balastu - cytując Stachurę: "Minęło kilka dni, jak piszą powieściopisarze. I tak to jednym zdaniem załatwiają się z kilkoma dniami, których to dni, jakiekolwiek by one były, bezbarwne, puste, bezmiłosne, jeśli to jest w ogóle możliwe, nie można załatwiać jednym zdaniem, jednym pociągnięciem, drobnym ruchem ręki, lekkim wdzięcznym gestem, jakby łapiąc wpół kota z podłogi i sadzając go sobie na kolana."
A cóż dopiero mówić o kilkunastu miesiącach Nie wdając się w szczegóły wędrówki, cieszmy się, że wiosna na horyzoncie.
PS
W kontekście wspomnianych miesięcy- ironicznie?
"Szkoły są po to - się pomyślało - żeby było łatwiej żyć. Do szkoły chodzi się po to, żeby się samemu za dużo nie nauczyć. Bo gdyby nie chodzić do szkół, to można by dużo więcej samemu się nauczyć, za dużo więcej, i wtedy już zupełnie nie można by było żyć wśród ludzi i ich szkolnych problemów."
/ E. Stachura "Się"/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz