niedziela, 29 marca 2020

Kurzy pazur

Kiedy już zbierzemy się razem: my, dobry moment i fajny temat - zaczynamy.  Akcja - animacja. Myśli strzelają jak iskry, siedzimy twarzą w twarz z bladym obliczem A4. Nagle okazuje się, że temat wcale nie taki fajny, jak mu się przyjrzeć, to nie ma na czym oka zawiesić, a pod naszym krytycznym spojrzeniem kuli się w sobie, zwija, aż w końcu znika ze wstydem. Razem z momentem, niedobrym. Porzuceni, gramy z A4 w kółko i krzyżyk, dajemy mu gratis jedno oko ludzkie i łodygę trującego bluszczu, wijącego się bujnie, jak nasze zwątpienie. 
A wystarczyło usiąść i napisać. Niekoniecznie w samotności i ciszy, z parującą herbatą w "tylko tym" kubku, twarzą do okna, za którym po horyzont płynące obłoki. No, usiąść zawsze można, ale jak pisać? Nie tak dawno, na warsztatach, kolejny raz zadawaliśmy sobie to pytanie. Już wiemy. Pisać trzeba "z pazurem". Tyle, co do sposobu powstawania tekstu. I proszę się nie czepiać, jeśli w jego zapisie ktoś posłuży się dostępnym, kurzym.







Phonotopic 1

piątek, 27 marca 2020

Wybory i wybrani.

Wiecie jak to jest ze zwierzętami i ludźmi? Zwykle to człowiek wybiera sobie zwierzaka, ale  czasem jest odwrotnie. Otwierasz drzwi, a tam, na progu - pies. I już zostaje, chociaż początkowo "tylko, dopóki nie znajdziemy mu domu". No, ale on już znalazł dom. Siedzi tu i patrzy na nas, merdając ogonem. 
Bywa i tak, że nagle otwieramy oczy szeroko, bo tam, przed nami, na wprost - kamyk. I już jest nasz. Niezwykły, chociaż zwykły, kamień przecież. Czasem, tylko wkładamy go do kieszeni. Ale czasami również  "do głowy", a nawet -  "do serca". Kamyk się gubi; zostaje myśl i emocja. Jak tu:


kamyk jest stworzeniem
doskonałym

równy samemu sobie
pilnujący swych granic

wypełniony dokładnie
kamiennym sensem

o zapachu który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy nie budzi pożądania

jego zapał i chłód
są słuszne i pełne godności

czuję ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło

- Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym

                                       (Zbigniew Herbert Kamyk)



Albo tu:


Pukam do drzwi kamienia.
- To ja wpuść mnie.
Chcę wejść do twojego wnętrza,
rozejrzeć się dokoła,
nabrać ciebie jak tchu.

- Odejdź- mówi kamień.-
Jestem szczelnie zamknięty.
Nawet rozbite na części
będziemy szczelnie zamknięte.
Nawet starte na piasek
nie wpuścimy nikogo.

Pukam do drzwi kamienia.
- To ja wpuść mnie.
Przychodzę z ciekawości czystej.
Życie jest dla niej jedyna okazją.
Zamierzam przejść się po twoim pałacu,
a potem jeszcze zwiedzić liść i kroplę wody.
Niewiele czasu na to wszystko mam.
Moja śmiertelność powinna cię wzruszyć.

-Jestem z kamienia - mówi kamień-
i z konieczności muszę zachować powagę.
Odejdź stąd.
Nie mam mięśni śmiechu.

Pukam do drzwi kamienia.
-To ja wpuść mnie.
Słyszałam, że są w tobie wielkie puste sale,
nie oglądane, piękne nadaremnie,
głuche, bez echa czyichkolwiek kroków.
Przyznaj, że sam niedużo o tym wiesz.

-Wielkie i puste sale- mówi kamień-
ale w nich miejsca nie ma.
Piękne, być może, ale poza gustem
twoich ubogich zmysłów.
Możesz mnie poznać, nie zaznasz mnie nigdy.
Całą powierzchnią zwracam się ku tobie,
a całym wnętrzem leżę odwrócony.

Pukam do drzwi kamienia.
-To ja, wpuść mnie.
Nie szukam w tobie przytułku na wieczność.
Nie jestem nieszczęśliwa.
Nie jestem bezdomna.
Mój świat jest wart powrotu.
Wejdę i wyjdę z pustymi rękami.
A na dowód, że byłam prawdziwie obecna,
nie przedstawię niczego prócz słów,
którym nikt nie da wiary.

-Nie wejdziesz- mówi kamień.-
Brak ci zmysłu udziału.
Żaden zmysł nie zastąpi ci zmysłu udziału.
Nawet wzrok wyostrzony aż do wszechwidzenia
nie przyda ci się na nic bez zmysłu udziału.
Nie wejdziesz, masz zaledwie zamysł tego zmysłu,
ledwie jego zawiązek, wyobraźnię.

Pukam do drzwi kamienia.
-To ja, wpuść mnie.
Nie mogę czekać dwóch tysięcy wieków
na wejście pod twój dach.

-Jeżeli mi nie wierzysz- mówi kamień-
zwróć się do liścia powie to, co ja.
Do kropli wody, powie to, co liść.
Na koniec spytaj włosa z własnej głowy.
Śmiech mnie rozpiera, śmiech, olbrzymi śmiech,
którym śmiać się nie umiem.

Pukam do drzwi kamienia.
-To ja, wpuść mnie.

-Nie mam drzwi- mówi kamień.

                                (Wisława Szymborska Rozmowa z kamieniem)



Nie dziwcie się, że czasem coś przychodzi i zostaje. Nie bez powodu - wasza wrażliwość jest zwykle niezależnym bytem... czasami wybiera za was. Dlatego, skoro coś was trapi, nurtuje, chodzi za wami i najwyraźniej  j e s t , to nie zamykajcie mu drzwi przed nosem. I tak zostanie. Domaga się uwagi.
Świat domaga się waszej  u w a g i.  Otwartych oczu nie warto przymykać. No, chyba, żeby marzyć...

Zbierajcie swoje kamyki.



Literatura, pismo i cała reszta karuzeli.

Tytuł, dla uściślenia, wskazuje temat z prawej na lewą, ale zamyka koło, wirując w czasie i przestrzeni. 
Oczywiście, wiemy, że cywilizacja jest w swoich przejawach zbiorem tekstów kultury. Tekst w tym ujęciu, to nie tylko zapisana za pomocą liter treść. Nie tylko notatka, wydruk, książka. To również katedra i miasto, w którym ją wybudowano. To materialne artefakty i idee, które zainspirowały ich twórców. Prawo i organizacja.
 Trudne do zrozumienia? Nie, jeżeli pamiętamy, że litera jest znakiem (ma swoje alter ego - głoskę, pamiętacie?) Słowo jest symbolem (gdy mówię "wiosna", to wiem, jaka jest, choćby za oknem był mróz. Widzę, słyszę i czuję wszystkimi zmysłami to, co zapamiętałam)
Te znaki, które oznaczają i symbolizują świat - opowiadają o nim, przekazują nam wiedzę na jego temat. Za ich pomocą poznajemy i rozpoznajemy rzeczywistość.

O tym musimy pamiętać, czytając. Tekst literacki jest tkaniną, w którą utkane są znaki i symbole. Niektóre realnie oczywiste, jasne i czytelne, inne - wątłe, zatarte, nieoczywiste w swojej wieloznaczności. To literatura. Często zupełna fikcja, utkana własnie z realnych znaczeń. Zadziwiające? Tak, i piękne! To moc, z której korzystamy nie do końca świadomi, jaką ma siłę sprawczą. To supermoc!
A więc (no, wiem - tak nie zaczyna się zdania:), tym razem czytamy. Dużo, różnorodnie i według własnego wyboru. Tworzymy listy przeczytanych, jeszcze nie przeczytanych, ulubionych (tych, bez których nie bylibyśmy sobą) i beznadziejnych. (Łatwo jest użyć tego określenia... Ale  d l a c z e g o właśnie go użyliśmy?). Na razie wysyłajcie posty na naszą pocztę (warsztatyliterackie.mdk@wp.pl), znajdziecie je na blogu. Jeśli będzie interesująco i dużo (w co nie wątpię), będziecie zamieszczać posty na blogu samodzielnie. Zapraszam! Twórzmy własne kolekcje literackie.

Czytać czy pisać?

Jedno bez drugiego nie istnieje. Z zastrzeżeniem: pisanie bez czytania nie istnieje bardziej ;)
Ale - kto czyta, ten myśli, a kto myśli, ten prędzej, czy później i tak coś napisze. Nie ważne, z jakim skutkiem. To jest wtórne i  nad tym się pracuje. Ważne - z jakiego powodu.
A wiec (tak nie zaczyna się zdania;) moi mili - przewrotnie - każdy powód jest wystarczający. Liczy się kontekst, w którym go zobaczymy. To natomiast, jest tylko i wyłącznie zależne od waszej inwencji i potrzeby.
 Przykład? "Cebula" W. Szymborskiej i - instrukcja sadzenia cebuli na opakowaniu nasion. 
"Traktat o łuskaniu fasoli" W. Myśliwskiego i - przepis na sałatkę z fasolki.
(Nic nie jest banalne tak jak proza życia? Zapewniam, że i praca w ogrodzie, i w kuchni może dostarczyć wielu spektakularnych wręcz odkryć! I - na pewnym poziomie opanowania wiedzy i umiejętności - jest absolutnie społecznie akceptowalna, w odróżnieniu od działań niektórych twórców tzw. "wysokiej" sztuki. Nic jednak wzajemnie się nie wyklucza:). Za to każdy początek wymaga większej mobilizacji. Ale wcale nie musi być trudny, wręcz  przeciwnie; wystarczy trochę dystansu do siebie.)
Piszcie, bo i tak przecież czytacie, a w to, że myślicie- absolutnie nie śmiem wątpić!
Teksty przysyłajcie na adres naszej poczty: warsztatyliterackie.mdk@wp.pl 

Sukcesywnie będą się ukazywać w kolejnych postach. Każda opinia w komentarzach pozwoli nam szerzej spojrzeć na pretekstualność, tekstualność, intertekstualność oraz teksturę i miksturę tekstu.
Obiecuję, że wasze poprzednie prace znajdą się tu również. Cierpliwości, mam teraz czas;(
Życzę wam i sobie, żeby szybko minął. Będzie dobrze. Piszcie.

Uwaga! - "Konkurs pod pretekstem"!

Czy musimy mieć dobry powód? Niekoniecznie. Ale za to stale możemy go mieć :)
Dlatego:

Ogłaszam nieustający "Konkurs pod pretekstem"!

Edycja I - do 10 kwietnia 2020

Krótki termin - krótki tekst: do 1800 znaków. (Tak, to A4 w standardowym układzie)
Na początek ruch po waszej stronie - niech każdy znajdzie własny pretekst do tego tekstu.
Wysyłamy (bezzwłocznie, ignorując wszelkie wątpliwości) na adres:

warsztatyliterackie.mdk@wp.pl

Wszystkie nadesłane prace zostaną opublikowane na blogu. Głosujemy wszyscy (jawnie) w komentarzach. Śmiało. (Dobra krytyka to prawie literatura ;)
Autor wybranej pracy ma możliwość zaprezentowania swoich tekstów "z szuflady" w jednym, dedykowanym jego twórczości, poście oraz / lub satysfakcję osobistą i honorowe zaproszenie na herbatę z przyjaciółmi w naszej pracowni przy najbliższej okazji :)

Do dzieła! Pamiętajcie, że w tym przypadku, każdy pretekst jest dobry!




Witajcie w herbaciarni!

Jak wiemy, diabeł tkwi w szczegółach. Diabła poślemy do diabła, żeby odczarować ten piekielny początek. Zostają nam szczegóły, które nas interesują. Świat składa się z małych rzeczy i jako ich suma jest niewyobrażalnym ogromem. Chociaż wyobraźnia podobno nie ma granic. Jedno z drugim łączy się w kolejne uniwersum: świat wyobraźni. 
Nie trzeba zaraz lecieć w kosmos. Wystarczy przespacerować się po kartce. albo po książce. Nie ruszając się z miejsca spojrzeć wokół siebie albo w głąb siebie... I wybrać jedną rzecz. Jedno słowo.

Jak wiemy, na początku było słowo. I zostało. Nie zawahajmy się go użyć.

Kartka z kalendarza.

  Zobacz, ile jesieni! Pełno jak w cebrze wina, A to dopiero początek, Dopiero się zaczyna. Nazłociło się liści, Że koszami wynosić, A trawa...