poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Prywatne lektury. Introlektorium 1.

"Czytamy książki, aby dowiedzieć się kim jesteśmy i kim możemy się stać." 
                                                                     
                                                  Ursula Le Guin

Powyższe motto nie jest wprowadzeniem, a nawiązaniem. Odsyła do posta Literatura, pismo i cala reszta karuzeli, który znajduje się pod etykietą Teksty.




Książki mnie pochłaniają. Czasem mam wrażenie, że napawają się moimi emocjami niczym świeżym brytyjskim śniadaniem. Manipulując rzeczywistością cierpliwie czekają, aż rzucę je w kąt, by rozpocząć kwestionowanie własnego „ja”. Wydaje mi się, że te, po które sięgam, są bardzo niebezpieczne. Potrafią zmienić mnie, mój światopogląd czy odczuwanie rzeczywistości. Ale mimo wszystko pozwalają lepiej zrozumieć to, co mnie otacza i samą siebie, nawet kosztem wewnętrznej rewolucji.
                Pierwszą książką, która oddziałała na mnie bardziej niż wszelkie realne bodźce, była zatytułowana „Stan zawieszania”. To debiutancka powieść Saula Bellowa, późniejszego noblisty. Miałam akurat dziesięć lat, właściwie nie powinnam wtedy nawet wiedzieć o jej istnieniu, jednakże dziecięca ciekawość – i poczucie samotności jakie obecne we mnie było – zaprowadziły mnie aż do niej. Nie pamiętam dokładnego przebiegu fabuły, scen czy bohaterów drugoplanowych. To jedna z tych pozycji, gdzie nie pamięta się takich rzeczy, po niej pozostaje jedynie odczucie goryczy, pewnego obrzydzenia światem i małości własnej osoby. Tak też się stało.Świat wykreowany przez baśnie, wymyślne zabawy, beztroskość  - w jednej chwili pękł. Te kolory, tak wtedy intensywne, zaczęły się momentalnie oddalać, nie wiedząc kiedy, całkiem zniknęły. Byłam zagubionym dzieckiem, które sięgnęło po coś na kształt zakazanego owocu i utraciło dzieciństwo. To wszystko brzmi bardzo brutalnie, ale takie też było dla dziesięcioletniej dziewczynki. „Stan zawieszenia” w rzeczywistości nie jest tak „morderczą” książką, właściwie nie wiem jaki jest. Obiecałam sobie, że kiedyś do niego powrócę, ale jeszcze ten czas nie nadszedł. „Stan zawieszenia” stał się symbolem w moim życiu, personifikacją pewnych podjętych decyzji, ale czy jest pozycją wartą przeczytania? Saul Bellow to znakomity malarz ludzkich myśli. Uważam, że zetknięcie z depresyjnym światem mieszczącym się w głowie głównego bohatera, dla każdego może być wartościowym i filozoficznym doświadczeniem.
                „Teraz wystarczyło podnieść nogę i wejść do środka. Zrobiłam to.” Tak weszłam do Szafy, „Szafy” Olgi Tokarczuk. Do mistycznego świata włóczek, sukienek, garniturów, ale przede wszystkim namacalnej ciszy. To opowiadanie obudziło we mnie pewien literacki magiczny realizm. Spowodowało, że inaczej spojrzałam, na to co tworzę. Gdy bohaterów opowieści pochłania Szafa i stają się mniej realni od niej, z moimi też mimowolnie zaczęło tak się dziać. Ucieleśniałam wszystko, co spotykałam – guziki, ściany, dłonie, papierosy, rękawiczki, książki, góry, drzewa, pędzle, farby, dosłownie wszystko. Otworzyły się przede mną światy, których do tej pory nie znałam. Widziałam duszę we wszystkim, co martwe. Miałam wrażenie, że wszyscy jesteśmy przez przedmioty pochłaniani. To nie metafora konsumpcjonizmu, a prędzej ludzkiego przywiązania i nadawania rzeczom własnych definicji i wspomnień. Od momentu, gdy „Szafa otworzyła się przede mną […]” traciłam dystans do przedmiotów i wkrótce sama w nich zamieszkałam, jak bohaterowie w Szafie.
                Harukiego Murakamiego poznałam zupełnym przypadkiem, gdy jego książka zwyczajnie spadła z półki pod moje nogi. Tak oto tuż obok drobnych dziecięcych stóp leżała „Kronika ptaka nakręcacza” i swoją wyłuskaną okładką zachęcała do odkrycia. Niepewnie zaczęłam jej czytanie. Akcja rozpoczyna się od opisu gotowania makaronu. Śledząc wzrokiem kolejne wersy w pokoju zdawało się czuć zapach smażonych pomidorów i odgłosy wrzącej wody. Jednakże intuicja, po doświadczeniach ze „Stanem zawieszania”, kazała mi odłożyć tę książkę z powrotem na jej miejsce i czekać. Od tamtej pory „Ptak nakręcacz” nieustannie wołał mnie swoim skrzeczącym śpiewem. Z tej kroniki płynęło coś w rodzaju pożądania, a może przeznaczenia. W marcu tego roku postanowiłam raz na zawsze uciszyć szepty i domagania „Kroniki ptaka nakręcacza”. Był słoneczny dzień, usiadłam obok studni w moim ogrodzie i zagłębiłam się w historię Toru Okady. Od samego początku z książką łączyła mnie zadziwiająca, metafizyczna więź, po wejściu w nią, zrozumiałam dlaczego. „Kronika ptaka nakręcacza” opisywała człowieka, którego doskonale znałam, nie potrafiłam zrozumieć tak uderzającego podobieństwa – lubili to samo, myśleli tak samo, mówili tak samo, kochali tak samo. Powoli zaczynałam przypisywać każdy element historii do mojego świata i pewnym momencie miałam wrażenie, że ledwie się od siebie różnimy – granice zaczęły się zacierać. Nie widziałam już białych kartek, liter, swoich nóg opartych o studnię, zielonej połyskującej trawy. Byłam w świecie bardziej rzeczywistym od tego, w którym żyłam. „Kronika ptaka nakręcacza” to pozycja poruszająca tematy ludzkiej duszy, wyobcowania i wpływu małych rzeczy na resztę losu. To powieść refleksyjna, która wchłania w głąb siebie. Wyciąga z człowieka na powierzchnię szczerość i emocjonalność. Zaczyna stanowić element życia, włada nami. To niesamowite i ezoteryczne doznanie jest czymś w rodzaju nirwany, która zabiera nas w krainy obce, lecz piękne. Znak w moim umyśle jaki pozostawiła „Kronika ptaka nakręcacza” nieustannie przypomina mi, jak niezwykła może być codzienność oraz, że ten świat wcale nie jest normalny.
                Trzy książki, które zakorzeniły się głęboko we mnie, nadal oddziałują na moje myślenie i postrzeganie rzeczywistości. Uczucia, jakie doświadczyłam podczas czytania nich są niepowtarzalne i przejmujące. Nie bójmy się dać sobą zawładnąć. Tyle mówimy o dystansie do wielu rzeczy, ale czasami wystarczy go delikatnie skrócić, by poznać nowy świat, nowe emocje, nowego siebie. Niech książki nas pochłaniają, niech będą dla nas przeżyciem niezastąpionym, ponieważ, dzięki nim, możemy odkryć wieloświaty ukryte głęboko w nas samych. „Jestem tylko korytarzem, ścieżką dla człowieka, którym jestem”.[1]


                                                           Kumiko

               



[1] „Kronika ptaka nakręcacza” Haruki Murakami, Warszawskie Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kartka z kalendarza.

  Zobacz, ile jesieni! Pełno jak w cebrze wina, A to dopiero początek, Dopiero się zaczyna. Nazłociło się liści, Że koszami wynosić, A trawa...