piątek, 29 maja 2020

Kino.


Riccardo walczący.

Wiatr mknie razem z autem na północną stronę kraju. Przydrożne drzewa zacieniają połowę drogi szybkiego ruchu. Na błękitnym niebie gdzieniegdzie połyskują białe obłoki. Melodie ptaków zagłuszane są przez silniki aut i piski opon. Górskie wsie i miasteczka majaczą na horyzoncie. Słońce wskazuje południe. Na drodze rzadko pojawiają się auta. Wartburg 353 sprawnie przemierza trasę. Kierowca opowiada zawzięcie o przyszłości. Czasem odrywa prawą dłoń od kierownicy, by ułożyć ją w odpowiedni gest – tak wypełnia swoje historie. Gdy milknie podgłaśnia radio, lecz jedynie na chwilę. Samochód jedzie wzdłuż linii brzegowej. Z pustej drogi wpada do pobliskiego miasteczka. Ciasne, wąskie domki tulą się do siebie. Przez otwarte okno samochodu wpada zapach morskiej bryzy i gotowanych obiadów. Na cienkich sznurkach wiszą białe prześcieradła, purpurowa bielizna, barwne koszulki i bawełniane ręczniki. Minąwszy sznur kolorowych budynków Wartburg 353 znów jedzie po szerokim, pustym asfalcie, który otaczają liczne drzewa i pola. Kierowca wyłącza radio. Zaczyna rozwodzić się nad swoimi ideami. Szybko wymawia słowa, które są nasączone ekspresją. Prawą rękę znów odrywa, zatacza nią dziwne kształty, ugina palce, rozprostowuje je, z powrotem zaciska pięść, aż w końcu chwyta za kierownicę, by skręcić. Mówi coraz głośniej. Do moich uszu dostają się długie, elokwentne zdania, nie mogę ich znieść. Poszczególne dźwięki, wypowiadane przez kierowcę, owijają się wokół małżowiny i intensywnie poruszają bębenkami. Chcę unieść dłonie, ochronić uszy lub włączyć radio. Chcę zatopić się w odgłosach silnika. Chcę móc usłyszeć siebie. Kierowca mówi coraz bardziej donośnym tonem. Jego słowa stają się natarczywe. Wszystko, co wymawia przepełnia emfaza. Wewnątrz siebie próbuję stłumić niepohamowaną chęć ciszy. Po prawej stronie znika pasmo drzew. Auto sunie wśród nagiej przestrzeni. Słowa kierowcy zaczynają gubić się na wietrze. Każde zdanie porywane jest teraz w głąb ogromu krajobrazu. Cisza.


 Ania Mularczyk



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kartka z kalendarza.

  Zobacz, ile jesieni! Pełno jak w cebrze wina, A to dopiero początek, Dopiero się zaczyna. Nazłociło się liści, Że koszami wynosić, A trawa...