Niejako obok; jakoś z boku; zupełnie nie na swoim miejscu. Wycofana, subtelnie przypomina o sobie ciepłem i zielenią za oknem. Wyglądamy przez nie czasem, zamieniając swetry na koszulki zakręcamy kaloryfery i też zieleniejemy - to zazdrość na wspomnienie normalności. Niektórzy przybierają kolor purpurowych pąków - ze złości, czując bunt wobec wymuszonej sytuacji.
Po czym, zniechęceni, zaciągamy zasłony, opuszczamy rolety - bo jasne wiosenne światło razi w oczy i odbija się w innym oknie, ku któremu odwracamy się z uwagą. Tam pora roku ma niewielkie znaczenie, a klimat zależy od naszego wyboru. Wybieramy więc swoją nową codzienność w błękitnej poświacie ekranu.
Cóż za czarna wizja!
Wiosna ćwierka na parapecie i wystarczy otworzyć okno, żeby wleciała do naszego domu, który nie jest wcale klatką, tylko schronieniem. Przy okazji, warto otworzyć głowę, żeby wywietrzyć z niej zaduch wątpliwości. J e s t wiosna i w następnym roku też b ę d z i e. Zauważmy ją dziś; niedobry stan zmieni się na lepszy. Wiosenny stan ducha - i wszystko się zmieni.
Inaczej zmienimy się my - w ćwierkające internetowe byty. Wyślijcie do znajomych tweeta w tej sprawie. I otwórzcie okno na oścież!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz