środa, 20 maja 2020

Impresja.

Bolesławiec, 19 maja 2020 roku

Bez z ulicy Teatralnej.

Nie ma przed sobą długiego życia, jednak niespecjalnie się tym przejmuje, zwłaszcza że życie to nie jest najłatwiejsze. Jego niewątpliwe piękno wzbudza zainteresowanie całej okolicy i powoduje, że rosnący w sercu miasta bez znajduje się cały czas w centrum uwagi.
 Bez, znany dawniej jako lilak turecki, nie jest największą rośliną w swojej okolicy, ba, nie szuka nawet specjalnie ludzkiej atencji. Ludzie są mu do niczego niepotrzebni, wystarczy mu tylko trochę deszczu, kawałek ziemi, w którą może wpuścić korzenie i nieco słonecznego światła. Mimo to trudno minąć go tak zupełnie obojętnie. 
Bez rośnie naprzeciwko gminnego urzędu, przy niedługiej ulicy o wdzięcznej nazwie ulicy Teatralnej. Ozdabia wjazd na zaplecze sąsiednich kamienic, rosnąc w osamotnieniu na miejscu, które kiedyś mu przydzielono. Trzyma się na swoim miejscu już długo, podlegając prostemu cyklowi życia i śmierci, który wieki temu Stwórca tego i nieskończonej ilości innych światów przydzielił jego gatunkowi. 
Po niezbyt chłodnym, zimowym czasie, bez budzi się do życia. Z wolna jego martwe na pozór gałęzie zaczynają wypuszczać niewielkie, zielone listki, gromadzące z dnia na dzień co raz więcej światła. Tego samego, które jeszcze osiem minut i 19 sekund wcześniej wystrzeliwało ku niemu prosto z olbrzymich rozmiarów kosmicznego grzejnika, zwanego przez ludzi Słońcem. 
Dookoła robi się cieplej i bez może nieśmiało zacząć wypuszczać swoje pierwsze kwiatki. Ku górze pną się nieśmiało wątłe łodyżki, tworzące swoje jeszcze wątlejsze odnogi, zakwitające kolejnymi kolorowymi płatkami. Lekko zazielenione drzewko szybko eksploduje świeżością i burzą małych, niebieskich kwiatków, wydzielających subtelny, aromatyczny zapach. 
Niepozorne dotąd drzewko zaczyna być atrakcją całej okolicy. Obchodzą je ze wszystkich stron amatorzy fotografii i profesjonalni fotograficy, szukający idealnego ujęcia arcydzieła natury w sercu ruchliwego, starego miasta. 
Obserwują je z okien znudzeni urzędnicy z sąsiedniego urzędu, którym ten nieduży bez przypomina, że już niedługo kończą pracę i będą mogli swobodnie wyjść na świeże powietrze, wolni od ogromu papierkowej roboty. 
Niestety, nie potrwa to wiecznie. Kwiatki bzu nie słyną z długowieczności, mają przed sobą ledwie kilka tygodni życia. Rosną, gęstnieją, przyciągają swym zapachem, a już w drugiej połowie maja zaczynają przekwitać, tracąc z wolna swoją woń i barwę. Wreszcie, gdy maj ma się ku końcowi, opadają cicho na ziemię, tworząc martwy krąg wokół zielonego jeszcze drzewa, które je zrodziło. Wiele z nich nie doczekuje nawet tego momentu. Ich urok przyciąga intruzów, którzy za nic mają wszelkie uczucia, jakie może żywić samotne drzewko. 
Młode dziewczyny wyciągają ręce po małe i większe bzy, tworząc z nich artystyczne bukiety, ozdabiające ich mieszkania. Niejedna marzy o chłopaku, który podejdzie pod bez i, uprzedzając innych amantów, nazrywa właśnie dla niej kilka bzów. Niejeden podejmuje się wyzwania, nieraz też ryzyka – przyjmie bukiet, czy nie ? - jednak niełatwo ich wypatrzyć, spacerując ulicami miasta. Większość ukrywa swoje bzy aż do ostatniej chwili, kryjąc je ostrożnie przed całym światem. 
Gdy zaczyna się lato, bez jest już tylko zwykłym, zielonym drzewkiem, niewyróżniającym się w swoim otoczeniu. Rośnie spokojnie jeszcze kilka miesięcy, aż temperatura znów spada i wraz z nią z bzu spadają jego liście, pozostawiając już tylko gołe, smutne gałęzie, oczekujące nowej wiosny i nowego życia.

 Bez z ulicy Teatralnej widział już niejedno, choć nie jest sędziwą rośliną. Mijany przez urzędników i aktorów, zwracał uwagę niezwykłych przechodniów, bo przecież żaden człowiek nie jest zwykły. Świadek niejednej miłości, tej szczęśliwej i tej nieszczęśliwej, w milczeniu znosi kolejnych intruzów, którzy corocznie zrywają z niego delikatne kwiatki. Obserwuje spokojnie życie miasta, które toczy się tuż obok niego, czekając tylko chwili, gdy znów będzie mógł zwrócić na siebie uwagę. 
Kiedyś o jego przodku pisał Julian Tuwim, jeszcze dalszych przodków, przybyłych z dalekiej Porty Ottomańskiej, podziwiał Martin Opitz – może i bez z ulicy Teatralnej doczeka się uwiecznienia przez godne go pióro ? 

                                                                                   Darek Gołębiewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kartka z kalendarza.

  Zobacz, ile jesieni! Pełno jak w cebrze wina, A to dopiero początek, Dopiero się zaczyna. Nazłociło się liści, Że koszami wynosić, A trawa...